W 2010 roku spotkało się kilka osób, mieszkańców Mokotowa, dla których niezwykle ważne okazało się to, jak wygląda przestrzeń wokół, przestrzeń najbliższa ich sercu i serce Mokotowa - park Morskie Oko.
Zaczęliśmy od narzekania - taki fajny park to Morskie Oko, a nic się w nim nie dzieje, a że śmietnik, a że w alei parkują samochody, a że willa Chowańczaka to rudera, która szpeci park, a że w Pałacu Szustra tak mało się dzieje, choć dzieje się fajnie, a że nie ma ścieżek rowerowych ani atrakcji rekreacyjnych itd. itp.
Potem poczuliśmy ukłucie zazdrości: bo w innych dzielnicach są ludzie, którzy robią coś fajnego (np. na Smolnej), a na Francuskiej robią święto Saskiej Kępy, na Ząbkowskiej też świętują i gdzieś na Hożej, i Ochocianie również, a mieszkańcy Żoliborza na Placu Wilsona to zmienili tabliczki na Plac Bankowy, protestując w ten sposób przeciwko rozpasaniu banków w tym pięknym miejscu.
A u nas? Na Mokotowie? O tym, że wycięto kilka drzew w Morskim Oku nikt niemal nie wiedział, nie mówiąc już o jakimkolwiek proteście! Jednym słowem sytuacja jest tragiczna - serce Mokotowa ledwo bije. Zadrżeliśmy z przerażenia. Zaczęliśmy się dzielić naszymi spostrzeżeniami, obawami i pomysłami z innymi mieszkankami i mieszkańcami naszej dzielnicy.
21 marca 2011 do klubu Regeneracja przyszło ponad 30 osób i właśnie tam, i właśnie wtedy powołaliśmy do życia Stowarzyszenie "Moko" - zrzeszające ludzi, dla których park Morskie Oko jest oczkiem w głowie i którzy pragną, by stało się miejscem pięknym, przyjaznym i tętniącym życiem.